Książka
- 33%
Ksero Srebro
Mączka Jacek
Ten produkt nie ma jeszcze opinii
Twoja opinia
aby wystawić opinię.
- Orlen Paczka 11.49 zł brutto
- Paczkomaty InPost 14.49 zł brutto
- Kurier Fedex. 15.49 zł brutto
- Kurier DPD 17.59 zł brutto
- Kurier InPost 15.99 zł brutto
- Odbiór osobisty 0.00 zł brutto
- Autor
- Mączka Jacek
- Język
- polski
- Wydawnictwo
- Stowarzyszenie Żywych Poetów
- ISBN
- 9788361381754
- Rok wydania
- 2019
- Liczba stron
- 54
- Typ publikacji
- Książka
- Data premiery
- 2019-12-16
Produkty podobne
„Wiem, o co ci chodziło…
Był osobowością fascynującą. Harmonijnie łączył temperament warszawiaka z manierami długoletniego mieszkańca Londynu; wielbiciel Żeromskiego współżył w nim zgodnie z entuzjastą Wellsa, którego po wojnie wyparł Orwell. Patriota i kosmopolita, socjalista i liberał, liryczny poeta i autor felietonowych dowcipów. Niepodległość Polski, sprawiedliwość społeczna, wolności i prawa człowieka oraz odwaga i humor ? ten stop cech i wartości składał się na duchowe wyposażenie Słonimskiego. Bardzo świadom swej tożsamości, obrońca tradycji narodowych szedł z duchem czasu. Pozwalało mu to zrozumieć nowy sens społecznej misji Kościoła, ale także wiersze poetów mojej generacji ? Barańczaka, Krynickiego, Zagajewskiego. Głosił zasadę partnerskiego kompromisu z władzą, ale w sytuacjach granicznych bywał twardy jak skała. Patos przeplatał ironią, a przyrodzoną kąśliwość języka łączył z wielką ludzką dobrocią. Był jednym z ostatnich przedstawicieli wspaniałego plemienia niepokonanej polskiej inteligencji, którzy deklarowali za Kantem, że „niebo gwiaździste nade mną, a prawo moralne we mnie”. Jeśli wszakże przyjrzeć się uważnie dokonaniom tych ludzi, to łatwo spostrzec, że postępowali tak, jakby ? wedle określenia Pana Antoniego ? mieli prawo moralne ponad sobą, a niebo gwiaździste w sobie. Niebo gwiaździste, na którym szukam nieraz znaku, pozdrowienia, rady od Pana Antoniego.
Adam Michnik
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 30.29 zł
Accidental kameleon
Jest to zbiór wierszy, którego motywem przewodnim jest wiara w przypadek. Tomik jest dedykowany wszystkim tym, którzy poznali smak cierpienia, ale nie poddali się losowi. Tomik zawiera sześć cykli:
Ulica Poziomkowa - o miłości,
Wojenna szafa - o ratunku,
Przypadki - przypadki, które nie są przypadkami,
Modlitwa - o przetrwaniu,
Natura - o ukojeniu,
Do widzenia, Mamo - pożegnanie z matką.
Wierzę w przypadek, Ty Czytelniku też nim jesteś.
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 28.32 zł
Album domowy
Prezentowany zbiór wierszy zawiera wspomnienia z dzieciństwa i młodości w Łodzi, opowieść o dorosłym życiu autorki i bliskich w Białymstoku. Pozorny chaos w układzie wierszy jest zamierzony, aby nie znużyć czytelnika ciągłością czasu, tematyki i nastroju.
Autorka, z bibliotekarską przeszłością, jest absolwentką Uniwersytetu Wrocławskiego, od lat na emeryturze. Po pierwszych, szkolnych próbach poetyckich, po kilkudziesięciu latach, powróciła do pisania wierszy. Od 5 lat są publikowane na jednym z portali poetyckich.
Ale
Daniel Odija – pisarz, autor powieści, dwukrotnie nominowany do Nagrody Literackiej Nike – debiutuje jako poeta.
 
„ale” to zbiór świeżych, pełnych słońca i życia wierszy. Autor w swojej pierwszej książce poetyckiej bada relacje pomiędzy podmiotem a otaczającym go światem. W codzienności i jej rekwizytach szuka fundamentalnych praw, emocji i wzruszeń. Podmiot obserwuje ludzi, dostrzega zmiany uczuć i pór roku. Spór o uniwersalia toczy się tu na ławce w parku, a bohaterkami są dziewczyny śmiejące się jak mewy. Oraz same mewy. Może one też się śmieją?
 
Daniel Odija w centrum swojego poetyckiego uniwersum stawia jedno słowo z podsłuchanej rozmowy, światło, gdzie czai się coś niepokojącego, i przeczucia prowadzące nie tam, gdzie powinny. To poezja o rozmowie i czasie, o miejscach, w których nas nie ma, wojnie toczącej się blisko i zarazem daleko, i niesprawiedliwości.
 
Nie dowiemy się z tej książki, czy „prócz krwi i mięsa mamy też inne składniki siebie”. Ale możemy mieć na to nadzieję.
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 39.65 zł
braków nie ma żadnych Pokrzywy i olchy Wiersze
Jeden z najwybitniejszych znawców współczesnej poezji polskiej, Piotr Śliwiński, określił Juliana Kornhausera mianem „poety buntu” i „pisarza wielofunkcyjnego”. Formuły te bardzo trafnie określają kalejdoskop gatunków i motywów wyłaniający się z jego twórczości. „Buntowniczość” poety wiąże się z duchem nowatorstwa i poszukiwań. Zamiast cyzelować dobrze funkcjonujący mechanizm wiersza, Kornhauser woli go porzucać na rzecz coraz to nowych rozwiązań, problemów i horyzontów. Rzecz jasna, jest w tym działaniu nuta anarchii, zakorzeniona głęboko w przekonaniu, że jedynie dystans do literackiego i kulturalnego mainstreamu daje wolność ekspresji i poczucie uczciwości wobec czytelnika i samego siebie. Ale jest i potrzeba innowacji, nieustannego badania granic wiersza, granic literatury jako przekaźnika prawdy o świecie – prawdy, która wsparta jest jednak na fundamencie twórczej niezależności i poetyckiej wyobraźni. Stąd „wielofunkcyjność” tego dzieła. Nie chodzi tu o sam fakt poruszania się Juliana Kornhausera po niejednym polu literackiej aktywności – jest on bowiem nie tylko autorem kilkunastu tomów wierszy dla dorosłych i dzieci, lecz również trzech powieści, licznych książek eseistycznych oraz krytyczno- i historycznoliterackich, wreszcie tłumaczem poezji bośniackiej, chorwackiej i serbskiej. Przede wszystkim mowa o świadomym poszerzaniu repertuaru o nowe języki i tematy, przy czym to poszerzanie nadzwyczaj często okazuje się kamieniem milowym polskiej poezji.
Jakub Kornhauser
Carpe diem
Ja feat Eminem
Zazdroszczę tym, którzy pisać potrafią,
przejrzałem miejsca urodzenia tych, co
wpływali na świat. Artykuł w Nature 2022,
June 09. Nie ma mnie w nim. Gówno wart
[They try to shut me down on MTV, but it
feels so empty without me]
Najsmutniejszy jest widok pustej butelki.
Tego, co na dnie. Świat schodzi na psy. Może
dlatego Vasarely malował bryły, a Monet
jakby rozmyty? Dzwonię, zapytać jak dzieci?
[Children, quiet down please. Brian, dont
throw that (shut up!)].
Moje miasto i ty w nim, vis maior. Vis a vis w
aucie ze mną. Nieczysty, dla kogoś, kto
kończył szkołę muzyczną, masz głos. Trochę
jak szept no, dalej, rozbierz mnie.
[I got the hotel room ready. What time are
you gettin off work?]
Ksiądz, jeszcze wczoraj udzielał nam ślubu,
przybity, dziś nowe siły zyskał. Szkoda, że
kazanie przepadnie, bo samograj. Nawet
babka, która jest tu co dnia, Jezu drogi,
[I walk on water. But I aint no Jesus I walk on
water. But only when it freezes (fuck)]
nie wierzy w to, co słyszy. I straszy ją maceba,
jak ciebie viola da gamba. Myślałem o tobie z
czułością wczoraj. Nagie masz palce, oczy
zielone, tańczysz, a ja
[Look out for my next single, its called My
Salsa :). ]
obok słabo kroczę. Gówno warty doktorat,
czy profesura (czcionka nieczytelna deszcz
zalał dyplom w piwnicy). Wiedziałaś, że będą
stąd latać samoloty? Ile waży twój bagaż dziś?
Beze mnie.
[Good, cause youre so fuckin beautiful when
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 31.75 zł